No i poniosło mnie... Ściągnęły mnie do siebie zmrożone koraliczki Toho, przypominające pudrowe cukierki, które pamiętam z dzieciństwa. Szyłam, szyłam i nie mogłam przestać. Dodawałam koraliczki wciąż, aż powstrzymał mnie mąż, heh. Koniec końców potwór przybrał postać słodziutkiej, pastelowej bransolety, która bardzo fajnie prezentuje się na nadgarstku...
Fabulosa, me encanta!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńprzepiękna! śliczne kolorki i świetny wzór :)
OdpowiedzUsuńLubie takie duże formy , brawo:)
OdpowiedzUsuńCukierkowe kolorki - śliczne.
OdpowiedzUsuńp.s. Proszę wyłącz weryfikację obrazkową komentarzy, ponieważ nie mogę dopatrzeć i każdą weryfikację pisze ze 2- 3 razy.